„Od lasu do sosny”: pokrycie deficytu budżetowego w tym roku będzie trudniejsze ze względu na spadające ceny ropy

Jak podało Ministerstwo Finansów, w kwietniu deficyt budżetu federalnego wzrósł o 1 bilion rubli i na podstawie wyników czterech miesięcy wyniósł 3,2 biliona rubli, czyli 1,5% PKB. Sytuacja nie wygląda krytycznie, jeśli skupimy się wyłącznie na liczbach i wcześniejszych doświadczeniach: w analogicznym okresie ubiegłego roku deficyt w kasie państwa zbliżył się do 4 bilionów rubli, a do grudnia kwota ta została skutecznie zmniejszona do 3,4 biliona rubli. Problem polega na tym, że dziś państwu jest wyraźnie trudniej pokryć deficyt - ze względu na tańszą ropę naftową i co za tym idzie, zmniejszenie dochodów z ropy naftowej i gazu.
W istocie Ministerstwo Finansów wskazuje na czynnik „słabnących warunków cenowych” jako jeden z dwóch głównych powodów (drugi to „zaliczkowe finansowanie wydatków w styczniu”). Według Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego, w kwietniu rosyjska ropa Urals była wyceniana na 54,8 dolara za baryłkę, podczas gdy wcześniej oczekiwano średniej rocznej ceny na poziomie 69,7 dolara.
Biorąc pod uwagę tę okoliczność, a także ze względu na wzmocnienie rubla, departament Siłuanowa zaproponował zmianę parametrów projektowanego budżetu na rok bieżący: dochody powinny zostać zmniejszone do 38,5 bln rubli (w porównaniu z 40,3 bln), a wielkość deficytu powinna zostać potrojona, do 3,79 bln rubli (1,7% PKB) zamiast 1,17 bln (0,5% PKB). Oczekuje się, że dochody z ropy naftowej i gazu spadną do końca roku z 10,9 bln do 8,3 bln rubli. To znaczy natychmiast o 2,6 biliona.
- Sytuacja budzi pewne obawy: już teraz deficyt skarbu państwa wynosi 1,5% PKB, podczas gdy pod koniec roku wyniósł 1,7% PKB i ta poprawka została złożona rządowi - powiedział w wywiadzie dla MK Nikita Maslennikow, czołowy ekspert Centrum Technologii Politycznych. - Tak, z jednej strony, pierwszy kwartał to tradycyjnie okres zaliczek na kontrakty rządowe i zamówienia obronne. W efekcie w pierwszych miesiącach mamy do czynienia ze znacznie zawyżonym deficytem. Wszystko byłoby w porządku, ale w tym roku pojawił się dodatkowy, potężny czynnik, który miesza wszystkie karty: niższa niż planowano cena ropy naftowej.
- Według obliczeń Ministerstwa Finansów spadek dochodów z ropy naftowej i gazu zostanie częściowo zrekompensowany wzrostem dochodów z innych źródeł – o 0,8 bln rubli, do 30,2 bln rubli. Co jeszcze?
- Na przykład dochód z prywatyzacji wyniesie 100-150 miliardów rubli, jeśli wszystko pójdzie tak, jak zaplanował rząd. Oczywiście, to tylko drobna rzecz w kontekście całości. Ogólnie rzecz biorąc, pieniądze będą wpływać do budżetu z jednego lasu do drugiego, a wielkość niepokrytego deficytu i tak będzie dość duża. Niedawno Siluanow odbył konferencję prasową i odpowiedział na wiele pytań. Ale wciąż pozostawało coś niewypowiedzianego. Minister stwierdził w szczególności, że zaproponowana przez Ministerstwo Finansów korekta parametrów budżetu federalnego nie będzie wymagała zwiększenia zadłużenia rządu. I że w tym roku resort przeznaczy 447 miliardów rubli z Funduszu Dobrobytu Narodowego „w formie netto” na pokrycie deficytu. Ale to nie wystarczy! Jakie są inne źródła? Nie są one jeszcze do końca oczywiste i pozostaje mieć nadzieję, że w pewnym momencie cena ropy zacznie rosnąć.
Kolejną kwestią, która nie została do końca wyjaśniona, są preferencyjne programy kredytów hipotecznych: według Siluanowa, „mimo wszelkich nacisków budżetowych”, koszty ich dofinansowania w 2025 r. wzrosną z obecnych 1,2 bln rubli do 2 bln rubli. Ale chciałbym jeszcze raz zapytać, skąd będą pochodzić pieniądze. Nie sposób nie pomyśleć o jakiejś „celowej” korekcie podatkowej, o zaostrzeniu przepisów fiskalnych.
- Według Ministerstwa Finansów, Fundusz Dobrobytu Narodowego zapewnia stabilność systemu budżetowego w obliczu wahań cen ropy naftowej. Obecnie objętość jego części płynnej wynosi około 3,2 biliona rubli, co jest kwotą porównywalną z deficytem. W jaki sposób państwo planuje uzupełnić Narodowy Fundusz Dobrobytu?
- Trudno powiedzieć. Na odprawie Siłuanow ponownie poinformował, że Ministerstwo Finansów nie planuje zmiany ceny granicznej ropy naftowej zgodnie z przepisami budżetowymi. Oznacza to, że cena za baryłkę pozostaje na poziomie 60 dolarów. Jednak wcześniej, na posiedzeniu zarządu resortu, minister wygłosił zachęcającą tezę, zgodnie z którą obecny model z ceną graniczną 60 dolarów „nie odpowiada wyzwaniom czasów” i wymaga dopracowania, aby utrzymać stabilność systemu budżetowego „w przypadku napiętego rozwoju sytuacji na rynku ropy naftowej”. Okazuje się, że nic się nie zmieniło. Co więcej, dzieje się to w warunkach, gdy na horyzoncie widnieje ryzyko globalnej recesji w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Wiadomości dotyczące wojen handlowych i przebiegu negocjacji mają bezpośredni wpływ na ceny ropy naftowej. W lipcu wygasa 90-dniowe moratorium USA na cła i nawet jeśli wydarzenia zakończą się kompromisem odpowiadającym wszystkim, światowy handel towarami straci (według prognoz ekspertów WTO) 0,2% swoich obrotów. Jeżeli ostatecznie strony nie dojdą do wzajemnie akceptowalnego rozwiązania, a Chiny i inne wiodące gospodarki nie osiągną porozumienia z Ameryką, straty wyniosą 1,5%. Poziom ogólnej niepewności jest niezwykle wysoki. Nie jest przypadkiem, że Departament Energii USA po raz kolejny obniżył prognozę cen ropy Brent do 65 dolarów za baryłkę w tym roku i do 57 dolarów w roku przyszłym. Prawdopodobieństwo urzeczywistnienia się scenariusza stresowego nie zmniejszyło się. W tym kontekście będziemy wielokrotnie powracać do zagadnień dostosowań budżetowych, ceny granicznej ropy naftowej, źródeł finansowania deficytu i oceny impulsu budżetowego.
mk.ru